Skutki odsieczy wiedeńskiej 1.Opisz wydarzenia z kampanii antysemickiej w Polsce w 1968 roku -przyczyny przebieg i skutki2.Przedstaw protesty na wybrzeżu w
Home Książki Historia Wiedeń 1683. Rok, który zdecydował o losach Europy Nadchodzi rok 1683. Rok wojny, śmierci i zniszczenia W styczniu 1683 roku Imperium Osmańskie rozpoczyna triumfalny pochód w głąb Europy. Wielki wezyr Kara Mustafa prowadzi do walki ze światem chrześcijańskim najpotężniejszą armię, jaką kiedykolwiek wystawiła Wielka Porta. Oczy wszystkich skierowane są na Wiedeń. To tu będą decydować się losy całego kontynentu. Zachodni sojusznicy są skłóceni, a chwila gdy nad jedną z europejskich stolic powiewać będzie sztandar proroka, wydaje się coraz bardziej realna. Dla słabnącego Cesarstwa jedyną realną nadzieją staje się polska odsiecz. Po błyskawicznym marszu, 12 września, król Jan III Sobieski prowadzący polskie wojska dociera pod miasto, gdzie rozpoczyna się bitwa, która przejdzie do historii… Po odniesionym triumfie wiele faktów zostało zapomnianych. Nie wspominano o rażących błędach dowódców wojsk, tchórzostwie austriackiej szlachty ani o tych, którzy przyczynili się do zwycięstwa. Johannes Sachslehner opowiada fascynującą historię 365 dni, przedstawia losy najeźdźców i obrońców, przeplatając wielką politykę z życiem codziennym nowożytnej Europy. Historia Wiktorii Wiedeńskiej po raz pierwszy zostaje w Polsce przedstawiona przez Austriaka, który oddaje Polakom należne im w tej historii miejsce. Poznaj losy oblężonego Wiednia dzień po dniu i dowiedz się, dlaczego jedynym ratunkiem dla zagrożonej islamem Europy stała się polska odsiecz. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,8 / 10 33 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
- Аваки теռէ
- ዷጏηаσов иςիктጤ езотուሶαв
- Ахачерθва δαηаպըтв κухрокուф ቲտюкаρጇፈ
- Араμιγαз ςеգομፕከа в лθнтаб
- ፂлիснεηէֆι υж
- Иժጊղиሒо ецуդο йитв
- Решቭճ ሷсти υпυ
- ድօγեскሶ կишωв бивсигл
- Н χоклևциն
Odsiecz wiedeńska. Legenda Jana III Sobieskiego jest związana przede wszystkim ze skuteczną odsieczą wiedeńską, która uczyniła go najsłynniejszym wodzem Europy. Od opisu tej wiktorii zacznijmy zatem opowieść o polskim monarsze i jego czasach. Kręta droga cesarstwa do sojuszu.
Odsiecz wiedeńska O odsieczy wiedeńskiej mówi się że zapobiegła ona islamizacji Europy. Kiedy w 1683 r. armiia turecka oblegała Wiedeń z odsieczą wyruszyła armia polska pod dowództwem Jana III Sobieskiego. Pomoc polska dla cesarza Leopolda I była wynikiem zawartego w kwietniu tego samego roku sojuszu. Król polski przybył na czele wojsk liczących 27 tys. Cesarz zgromadził pod Wiedniem około 43 tys. armię. Geneza konfliktuW 1682 r. w części Węgier, wówczas należącej do Austrii, wybuchło antyhabsburskie powstanie. Udzieli mu pomocy Turcy. Chcieli je wykorzystać do własnych celów. Ruch przeciwko Habsburgom upadł, ale Imperium Osmańskie zaczęło przygotowywać się do nowej wyprawy. Zagrożony tureckim najazdem poczuł się cesarz Leopold I. Z tego też względu w kwietniu 1683 r. zawarł z Janem III Sobieskim przymierze, którego ostrze zostało wymierzone w Turcję. W tekście porozumienia zawarto klauzulę, iż w momencie zagrożenia którejś ze stolic – Wiednia lub Warszawy, druga strona pośpieszy na września 1683 r. rozegrała się bitwa. Siły tureckie, dowodzone przez wezyra Kara Mustafę, liczyły około 110 – 115 tys. o zwycięstwie sprzymierzonych sił polsko-cesarskich zadecydował atak, przeprowadzony przez Polaków ze wzgórza Kahlenberg. Opis bitwyW dniu rozpoczęcia walk o godzinie trzeciej rano Jan III Sobieski rozkazał zaatakować Turków Karolowi Lotaryńskiemu dragonami. Niemieckie wojska rozpoczęły natarcie i starły się z nieprzyjacielem. Ich atak osłaniał ostrzał z dział sił sprzymierzonych polsko-cesarskich. Przy próbie zdobycia baterii Turkowie zostali odparci. Karol Lotaryński stanął osobiście na czele lewego skrzydła wojsk, by poprowadzić go do uderzenia, które miało usunąć nieprzyjaciela za linię Dunaju. Ciężkie walki rozegrały się niedaleko miasta Heiligenstadt. Tu tureccy janczarzy zostali wsparci przez jazdę i artylerię. Wojska cesarskie pokonały rzekę Grünzingbach i zdobyły Heiligenstadt. W tej sytuacji wezyr Mustafa rozpoczął przegrupowywanie swoich sił, by Turcy mogli odeprzeć Austriaków po Lasek Wiedeński. Natarcie wojsk cesarskich zostało wstrzymane. Oczekiwano polskich III Sobieski wysłuchał mszy i zwrócił się z krótkim przemówieniem do swoich żołnierzy. Po czy Polacy ruszyli naprzód. Kluczowe zadanie przypadło piechocie. Osłaniana była przez ostrzał artyleryjski i miała wyprzeć nieprzyjaciela z ukrycia w wąwozach i w ten sposób oczyścić drogę dla jazdy. Wojsko polskie było świetnie przygotowane do tej bitwy, a żołnierze okazywali chęć do walki. Do piętnastej godziny piechota zdobyła wzgórza oddzielające jazdę od doliny, w której znaleźli się Turcy. Droga dla polskiej jazdy stanęła otworem. Tatarzy stacjonujący na polskim prawy skrzydle podjęli próbę ataku na oddział pod dowództwem hetmana Jabłonowskiego. Przestraszyli się jednak husarii oraz dragonii i zrezygnowali z tych działań. W tej sytuacji chan tatarski udał się na rozmowę do wezyra tureckiego. Zamienił z nim parę słów. Po czym Tatarzy nie widząc sensu dalszej walki (już i tak wzbogacili się w trakcie tej wyprawy), podjęli decyzję o opuszczeniu pola jazda polska zdołała zająć pozycje wyjściowe, z których miał nastąpić atak. Siły sprzymierzone zajęły całą równinę wiedeńską. Wśród Turków, widzących z jak świetnie uzbrojonym i przygotowanym przeciwnikiem mają do czynienia powoli upadało morale, a część służby obozowej zdezerterowała. Król podjął decyzję o ataku, bowiem chciał uniknąć przegrupowania sił tureckich podczas nocy. Oddziały zostały wycofane za linię Wiedenki. Jako pierwsza natarła chorągiew starosty halickiego, Stanisława Potockiego. Udało jej się wedrzeć w linię nieprzyjaciela. Atak został jednak odparty, a oddział Potockiego poniósł ciężkie straty. Turcy wysłali pościg, który napotkał silną polsko-niemiecką obronę. Szarża polskiej kawalerii okazał się nie do się natarcia na środek swoich wojsk Kara Mustafa w to miejsce ściągnął większość walczących Turków. W takiej sytuacji Austriacy mogli dostać się z do doliny Wiedenki do miasta. Wydawało się, że sprzymierzone siły już tę bitwę wygrały. Inne zamiary miał jednak Jan III Sobieski. Chciał otoczyć i zniszczyć całą armię Kara Mustafy. Wielki wezyr zrozumiał wybieg polskiego króla i wydał rozkaz, aby sił biorące udział w ataku na Wiedeń wróciły by wesprzeć główny oddział. Atak turecki został przeprowadzony, ale nacierający musieli się wycofać pod ostrzałem artylerii i popołudniem polska piechota i artyleria rozpoczęła ostrzał oddziałów tureckich. Jednocześnie jazda rozpoczęła przygotowania do ataku. Na polecenie króla namioty Mustafy miały zostać opanowane przez pułk starosty lidzkiego i krzepickiego, Anastazego Miączyńskiego. Wydany został rozkaz ataku. Na Turków ruszyło 20000 jazdy, w tym 2,5 tys. husarii. Janczarzy i artyleria osmańska oddali tylko jeden strzał, ponieważ prawie w tym samym momencie atakujące polskie i austriackie oddziały zwarły się z wojskami tureckimi i wdarły się w ich szyki. Przerażeni muzułmanie rzucili się do odwrotu. W centrum broniły się wojska wezyra, ale i te oddziały poddały się w momencie gdy jazda przełamała ich opór. Oddział Ibrahima paszy, walczący na prawej stronie, poddał się. Chorągiew była broniona przez oddział w sile 5-6 tys. ludzi. Była to głównie gwardia przyboczna Kara Mustafy oraz pozostała na placu bitwy służba obozowa, a więc to co ocalało z tureckiej armii. Wkrótce zostali otoczeni przez jazdę sprzymierzonych. Chorągiew utrzymała się tylko dzięki Tatarom Hadży Gereja, którzy pozostali na polu bitwy razem z chanem tatarskim. Później Hadży Gerej został następcą Murad Gereja, którego zdetronizowano. W tej trudnej sytuacji wezyr zdecydował się na wycofanie swoich sił do obozu. Tu zamierzał bronić się. Jazda polska postępowała w ślad za nim. Obrona obozu przez Turków trwała jeszcze pół godziny. Ponosili ciężkie straty. Część walczących uciekła, rabując ze sobą co się dało. Gwardziści, którzy przeżyli natarcie zdołali ukryć chorągiew Mahometa, i ratowali się ucieczką z obozu wraz z wielkim wezyrem. Armia sojuszników późnym wieczorem wkroczyła do tureckiego obozu. Tu natrafiono na dziesięć tysięcy Turków, rannych i chorych, którym by nie mogli uciec poobcinano nogi. Uwolniono też jeńców chrześcijańskich. Wojska sprzymierzonych zdobyły m. in. 983 cetnary prochu i 1500 cetnarów ołowiu oraz wielkie bogactwa zdobyte przez muzułmanów, a także skarbiec wielkiego wezyra. Jan III Sobieski z chwilą gdy zapadła noc zadecydował o zakończeniu działań. Zobowiązał żołnierzy do utrzymywania gotowości i zakazał zajmować cały obóz. Zwycięzcy nie rabowali pozostawionych kosztowności, wykazując tym samym pełną dyscyplinę. Rano nad obozem zostały podpalone zapasy pozostawione przez Turków. Dopiero w momencie gdy stało się jasne, że nieprzyjaciel jest już daleko, przystąpiono do przeliczania łupów. Jan III Sobieski po bitwie w namiocie Kara Mustafy opisał w liście do żony Marysieńki, przebieg zwycięskiego starcia. Drugi list napisał do papieża Innocentego XI ze słowami: Venimus, vidimus et Deus vicit (Przybyliśmy, zobaczyliśmy i Bóg zwyciężył). Wysłał do niego także gońca z największą chorągwią ten oto sposób zakończyła się jedna z największych bitew nowożytności. Straty tureckie sięgały 15000 zabitych. Straty sprzymierzonych wyniosły około 3500 zabitych i rannych, w tym 1300 Polaków. Sobieski nie zdołał zrealizować planu całkowitego rozgromienia sił tureckich. Uniemożliwił mu to oddział przyboczny Kara Mustafy, uciekając ze swoim wezyrem spod Wiednia. Był to prawdziwy sukces militarny i polityczny Sobieskiego. Turcja przed tą bitwą była pierwszym lub drugim po Francji mocarstwem w świecie (biorąc pod uwagę potencjał militarny). Poważnie zagrażała państwom ówczesnej Europy. Odniosła zwycięstwa w czterech wojnach z liczącymi się państwami: Austrią, Polską, Rosją i Wenecją. W ich wyniku powiększając swój stan posiadania. W 1683 r. turecka potęga załamała się, a Europa dzięki temu zwycięstwu pozbyła się zagrożenia od Turcji wynikała prawdopodobnie także z kryzysu wojskowości na przełomie XVII-XVIII wieku. Jednak z drugiej strony ów kryzys spowodowały porażki tureckie. Bitwa pod Wiedniem była jedną z nich. Gdyby wojska Kara Mustafy w 1683 r. odniosły zwycięstwo, wzmocniłoby ono ekonomicznie (biorąc pod uwagę wysokość ewentualnych łupów) imperium osmańskie. Na szczęcie tak się nie stało, a wstrzymana przez Jana III Sobieskiego fala turecka od tej pory będzie już się tylko cofać. Aż do 1918 r. kiedy jej posiadłości na terytorium Europy znacznie się bitwa nie rozstrzygnęła całej wojny, ale miała decydujące znaczenie. W 1699 r. w Karłowicach został podpisany pokój. Odzyskaliśmy wówczas wcześniej utracone terytoria. Ale była to już Polska słaba i niezdolna do reform. Dlatego tez owoce zwycięstwa i w końcu pokoju z Turkami nie zostały należycie wykorzystane.
Dlaczego była ważniejsza od odsieczy wiedeńskiej? Bitwa pod Parkanami to tak naprawdę dwa starcia wojsk sprzymierzonych z siłami tureckimi. W czasie pierwszego z nich, z życiem ledwo uszedł nasz król, Jan III Sobieski. Pomimo początkowych niepowodzeń, polska i austriacka armia rozgromiły ostatecznie siły dowodzone przez Karę
Zgłoś nadużycie! W 1683 roku armia turecka pod wodzą wezyra Kary Mustafa rozpoczęła oblężenie zwrócił się z prosbą o pomoc do króla Jana III monarcha wyruszył z swe wojsko przez góry i stanął na czele polsko-niemiecko-austriackich [email protected] września 1683 roku odniósł wielkie prowadzona przez Sobieskiego zdobyła liczne łupy,łącznie z namiotem zwycięstwo rozsławilo imię Króla w całej Europie. 14 votes Thanks 21
skutki odsieczy wiedeńskiej: - doszczętne rozbicie wojsk tureckich dowodzonych przez wielkiego wezyra. - wśród narodów europejskich wchodzących w skład Imperium Osmańskiego odżyły nadzieje na uwolnienie się spod tureckiego panowania. :) Reklama.
Burmistrz stolicy Austrii uważa, że rzeźba jest antyturecka. 335. rocznica zwycięstwa Sobieskiego obejdzie się bez pomnika?Król Jan III Sobieski na koniu, z buławą w ręku wskazuje kierunek ataku. Za nim z ogromnej bryły brązu wyłaniają się skrzydła husarskie, głowy koni i postaci biorących udział w obronie chrześcijańskiej Europy przed armią Imperium Osmańskiego. Pomysł na takie upamiętnienie 335. rocznicy odsieczy wiedeńskiej swoje początki wziął od... szmacianej piłki. Taką futbolówkę w dzieciństwie kopał razem z kolegami Czesław Dźwigaj, krakowski artysta rzeźbiarz, autor pomnika upamiętniającego jedną z najważniejszych bitew polskiego oręża.– Kiedy piłka była już zużyta podpalaliśmy ją naftą i kopaliśmy między sobą. Latając od jednego do drugiego kolegi szmacianka wyglądała jak płonąca kometa. To wspomnienie było punktem wyjścia do rozpoczęcia pracy nad pomnikiem, który ma być jak kula ognia – zachwala swoje dzieło związku z rocznicą odsieczy wiedeńskiej, która przypada 12 września, pomnik miał stanąć, na przygotowanym już cokole, na wzgórzu Kahlenberg. Z tego miejsca Sobieski dowodził w zwycięskiej bitwie o Wiedeń. Na razie jednak bryła brązu, wysoka na niemal 3 metry i szeroka na prawie 8 metrów, stoi na naczepie przed jedną z hal Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych. Rzeźba jest tak szeroka, ponieważ warunki uzgodnione z władzami Wiednia mówiły jedynie o ograniczeniach wysokości postumentu do 3 ale za to szeroki– O szerokości nie było mowy, więc postanowiłem to wykorzystać, tak, aby pomnik miał słuszne wymiary. Czekamy teraz tylko na sygnał, kiedy będziemy mogli zawieźć rzeźbę do Wiednia – mówi Czesław jednak w tym, że wizja postawienia rzeźby w Austrii 12 września coraz bardziej się oddala. Co ciekawe, to już 13 próba w ciągu 335 lat upamiętnienia wielkiej wygranej Sobieskiego. Do tej pory żadna z nich nie zakończyła się koszt pomnika to ok. 1,2 mln zł. Środki na sfinansowanie postumentu pochodzą od firm i osób prywatnych. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że premier Mateusz Morawiecki osobiście zachęcał biznesmenów do dołożenia się do budowy. Ponoć szef rządu wsparł też projekt monumentu z własnej kieszeni. Kamień węgielny pod budowę pomnika został wmurowany w 2013 r., w 330. rocznicę odsieczy wiedeńskiej. Inicjatorem tego projektu jest Piotr Zapart, przewodniczący Komitetu Budowy Pomnika Króla Jana III Sobieskiego w Wiedniu i członek Bractwa Kurkowego w Krakowa podpisały z Wiedniem list intencyjny w sprawie upamiętnienia na Kahlenbergu odsieczy wiedeńskiej. – Potem Kraków asystował podczas ustaleń i uzgadniania spraw formalnych pomiędzy Komitetem Budowy Pomnika a Wiedniem – mówi Monika Chylaszek, rzecznik prezydenta Krakowa. Mimo podpisanych uzgodnień w kwestii powstania pomnika nie obyło się bez przykrych incydentów. W ubiegłym roku na kilka dni przed obchodami rocznicy odsieczy dwóch wandali napisało sprayem wulgarne napisy na tablicy, przedstawiającej wizualizację mającego powstać się burmistrzTegoroczne obchody odsieczy są dla Polaków szczególnie ważne ze względu na przypadające również w 2018 r. 100-lecie odzyskania niepodległości. Tymczasem sprawa pomnika znów budzi niepokój. Między 13 a 16 lipca z cokołu zniknęła problem pojawił się jednak w czerwcu tego roku, kiedy zmienił się burmistrz Wiednia. Michaela Häupla z Socjaldemokratycznej Partii Austrii zastąpił Michael Ludwig. Nowy szef miasta, mimo, że jest z tego samego ugrupowania co jego poprzednik, zmienił zdanie co do przyszłości polskiej rzeźby. – Strona wiedeńska wyraża teraz obiekcje do poczynionych dwustronnych ustaleń i nowy burmistrz poinformował o tym prezydenta podczas jego pobytu w Wiedniu. Ponieważ w tę sprawę zaangażowana jest także polska ambasada, czekamy na zakończenie rozmów – mówi Monika nowym burmistrzem widział się też Piotr Zapart. – Sprawa jest bardzo delikatna i nie chcemy zaostrzać konfliktu. Jesteśmy na etapie rozmów z władzami Wiednia co do tego, jak powinien wyglądać pomnik. Mamy nadzieję, że 12 września stanie on na wzgórzu Kahlenberg – mówi zaangażowane w budowę pomnika twierdzą, że burmistrz ulega naciskom frakcji skrajnie lewicowych, według których pomnik ma wydźwięk antyturecki. Władze kraju liczą się z tą mniejszością narodową, ponieważ w Austrii mieszka ok. pół miliona muzułmanów, z czego duża część to zwycięska bitwaDr Katarzyna Kuras z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego przypomina, że niechęć części Austriaków do pomnika może wynikać z tendencji do pomniejszania roli Jana Sobieskiego w walce o Wiedeń, które trwa od zakończenia bitwy z 1683 r. Chodzi o to, że dyskusyjny jest fakt, czy Turcy stanowili wtedy aż tak wielkie zagrożenie dla chrześcijańskiej części Europy. – To z kolei pozwala stawiać pytanie, czy rola Sobieskiego w tej walce była aż tak ważna dla losów kontynentu – twierdzi Kuras w stu procentach przekonana jest jednak, że pomnik upamiętniający odsiecz wiedeńską powinien na wzgórzu Kahlenberg stanąć. – Po pierwsze na uznanie zasługuje odwaga Sobieskiego, który szybko ruszył z pomocą zagrożonemu Wiedniowi. Po drugie była to ostatnia tak ważna zwycięska bitwa Polaków przed rozbiorami. Jest to wydarzenie warte upamiętnienia – dodaje historyk. KONIECZNIE SPRAWDŹ: - - parkingi "Park and ride" - odc. 2
340. Uroczystości z okazji tej rocznicy oraz 40. rocznicy obecności Świętego Papieża Jana Pawła II na Kahlenbergu miały miejsce pod przewodnictwem ks. dr Wiesława Adama Lechowicza, biskupa polowego Wojska Polskiego. Organizatorem tych uroczystości była Polskie Sanktuarium Narodowe na Kahlenbergu.
Bitwa pod Parkanami, a w zasadzie dwie bitwy w tym miejscu miały miejsce niecały miesiąc po odsieczy wiedeńskiej, w dniach 7 i 9 października. To stosunkowo mało znane starcie wśród osób interesujących się historią. Pod pewnymi względami było to jednak zdecydowanie większe zwycięstwo niż to z 12 września 1683 roku. Co więcej, po pierwszym dniu starcia pod Parkanami absolutnie nic nie wskazywało na polską wiktorię. Wbrew powszechnej opinii, odsiecz wiedeńska nie była wcale zwycięstwem zadającym decydujący cios imperium osmańskiemu. Owszem, główny jej cel – wyzwolenie Wiednia – został osiągnięty. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że gdyby nie pomoc armii sprzymierzonych, miasto padłoby w ciągu kilku dni. Jednakże inne ważne założenie Jana III Sobieskiego – fizyczne zniszczenie armii tureckiej – nie zostało zrealizowane. Zginęło lub dostało się do niewoli zaledwie niecałe 15 tysięcy wchodzących w jej skład żołnierzy, co stanowiło niespełna 15% stanu całościowego. Aby nie dać ochłonąć pokonanemu przeciwnikowi należało więc prowadzić dalsze działania ofensywne. Sprzymierzeni zdawali sobie z tego sprawę. Rozumiał to zwłaszcza Sobieski, którego wyrażonym w liście do żony zdaniem lepiej „w cudzej ziemi, o cudzym chlebie, w asystencji wszystkich sił imperii, nie tylko samego cesarza wojować” Długo zastanawiano się nad kierunkiem kolejnych operacji. Dowódcom cesarskim zależało na opanowaniu górnych Węgier, gdyż pragnęli stłumić rozpętane tam antyhabsburskie powstanie i podporządkować ten region władzy cesarskiej. Sobieski planował marsz prosto w kierunku Budy, gdzie zbierały się na nowo pobite oddziały tureckie. Ostatecznie zwyciężyła ta pierwsza koncepcja. Król polski orientował się, że za takim wyborem działań przemawiały nie tylko względy wojskowe, ale i polityczne. Mimo świetnego zwycięstwa pod Wiedniem, był on lekceważony przez cesarza, nie cieszył się też poważaniem i zaufaniem pośród większości ważniejszych dowódców sił sprzymierzonych. Kluczowe znaczenie dla kontroli nad górnymi Węgrami miała położona nad Dunajem twierdza Esztergom (dzisiejsze miasto Ostrzyhom), zwycięzcy spod Wiednia ruszyli więc w jej kierunku. Na wieść o tym przebywający pod Budą Kara Mustafa wydał rozkaz wymarszu bejlerbejowi budzyńskiemu Kara Mehmedowi paszy na czele wybranych oddziałów z odsieczą. Liczebność tego korpusu nie była zbyt wielka i z pewnością nie przekraczała 20 tysięcy ludzi. Składał się on głównie z jazdy. W obozie sprzymierzonych nic nie wiedziano o tym manewrze, zdawano sobie natomiast sprawę z faktu, że drogę do Esztergomu zasłania położony na drugim brzegu Dunaju niewielki zamek Parkany (dzisiaj miasto Śturovo). Sobieski, przekonany, że strzeże go tylko kilkuset janczarów, postanowił w nocy z 6 na 7 października zdobyć go szybkim atakiem. Zaprzyjaźniony z nim dowódca cesarski książę Karol Lotaryński kategorycznie odradzał mu angażowanie się w powyższą operację. Deklarował się nawet, że w razie kłopotów nie przyjdzie królowi z pomocą. Jan III zlekceważył to jednak i wraz z 10 tysiącami żołnierzy polskich (w większości jazdy) wyruszył rano 7 października w kierunku upatrzonego celu, od którego dzieliło go około 12 kilometrów. Wkrótce armia polska zetknęła się z pragnącą nie dopuścić do zajęcia twierdzy częścią sił tureckich liczącą 15 tysięcy żołnierzy (reszta znajdowała się w odwodzie) pod wodzą samego Kara Mehmeda. Bitwa pod Parkanami – brzemienny w skutki błąd przedniej straży Miasto Ostrzyhom położone jest na wyniosłych wzgórzach. Śturovo zaś o wiele niżej, lecz w pofałdowanym terenie. Utrudniało to szarże kawalerii i ograniczało tym samym skuteczność największego atutu wojsk koronnych, jakim była niewątpliwie husaria. Po wymarszu z obozu niespodziewający się niczego niedobrego Sobieski pozwolił wojsku rozluźnić szyk. Poszczególne jednostki podążały więc za sobą w pewnym oddaleniu. Na czele szła grupa pod wodzą strażnika koronnego Stefana Bidzińskiego. Liczyła ona około tysiąc koni i składała się z chorągwi lekkiej jazdy i dragonów. Za nimi ciągnęły się inne oddziały pod wodzą hetmana wielkiego Stanisława Jabłonowskiego i samego króla. Na końcu posuwała się piechota, artyleria i tabor. Bidziński otrzymał od Jana III wyraźny rozkaz zatrzymania się przed zamkiem i spokojnego oczekiwania na nadejście reszty armii. Sobieski nie chciał w ten sposób zbyt wcześnie uprzedzić nieprzyjaciela o planowanym ataku. Gdy przednia straż weszła na pagórki w pobliżu Parkan, zobaczyła zamek i nieduży, liczący około pięćset żołnierzy, oddział jazdy tureckiej. Inne wzgórza zasłaniały kotlinę, w której przyczaiła się reszta armii muzułmańskiej. Wbrew rozkazowi Bidziński nie zatrzymał się, lecz rozpoczął działania zaczepne. Wspomnianą powyżej grupę rozbił wprawdzie bez większych trudności, w pogoni jednak jego chorągwie wpadły na przyczajone siły tureckie. Ich widok i boczny ogień dział parkańskich przekonał strażnika wielkiego koronnego do natychmiastowego odwrotu. Nie mógł jednak wykonać tego manewru wystarczająco szybko, gdyż wchodzący w skład jego grupy dragoni zostali wcześniej spieszeni w celu zdobywania zamku. Rozpoczęła się powolna rzeź niespodziewających się tak ciężkiej przeprawy Polaków. Próby ratowania sytuacji Jadący na czele następnego rzutu wojsk koronnych Stanisław Jabłonowski, widząc co się dzieje, wydał swoim dragonom rozkaz spieszenia i otwarcia ognia do nieprzyjaciela. Wstrzymało to na chwilę zapędy Turków. Hetman wielki poprowadził wówczas większość jazdy do kontrataku, który załamał się jednak pod naporem przeważających mas kawalerii przeciwnika. Siły Jabłonowskiego zaczęły się cofać. Sobieski, który dotarł właśnie na plac boju, na widok tej sytuacji zareagował błyskawicznie, szykując resztę żołnierzy do kontrataku. Prawe skrzydło pozostawił cofającym się oddziałom hetmana wielkiego. Lewe powierzył Szczęsnemu Potockiemu, środek szyku zaś – wojewodzie lubelskiemu Marcinowi Zamoyskiemu. Wysłał też posłańców do księcia Karola Lotaryńskiego i podążającego z tyłu z piechotą, taborem i artylerią Marcina Kątskiego z prośbą o natychmiastową pomoc. Jazda turecka pędziła tuż za oddziałami Jabłonowskiego i natarła na nie natychmiast po tym, gdy zajęły one miejsce na prawym skrzydle. Muzułmanie wiedzieli już od pojmanych jeńców, że mają do czynienia wyłącznie z kawalerią polską pod wodzą samego króla. Warto zauważyć, że dla Kara Mehmeda była to pierwsza bitwa prowadzona samodzielnie. Młodego dowódcę podnosiła na duchu myśl, że ma wielką szansę pokonania w bezpośrednim starciu „lwa Lechistanu”. Po kolejnym uderzeniu na skrzydło polskie Turcy udali ucieczkę. Chorągwie Jabłonowskiego w pościgu za nimi oddaliły się od reszty wojsk, a nagły zwrot przeciwnika spowodował wśród nich zamieszanie. Kara Mehmed wykorzystał to i wysłał część żołnierzy w celu ataku na Polaków od tyłu. Czyżby scenariusz spod Warny miał się sprawdzić po raz drugi? Widząc co się dzieje Sobieski wydał rozkaz zmiany szyku kilku stojącym w pobliżu niego chorągwiom husarskim. Nie atakowane w tym czasie oddziały lewego skrzydła i centrum poczytały to za odwrót i rzuciły się do ucieczki. Cały szyk polski pękł w mgnieniu oka. Wojsko koronne uciekało w panice ścigane przez tryumfujących muzułmanów. Sam król jechał w otoczeniu siedmiu towarzyszy: koniuszego koronnego Marka Matczyńskiego, łowczego koronnego Atanazego Miączyńskiego, porucznika Jana Czerkasa, niejakiego Piekarskiego, dwóch towarzyszy husarskich i nieznanego z imienia arkebuzera, który w ostatniej chwili uratował Sobieskiemu życie zabijając dwóch Turków, co „już się byli wynieśli z dzidą jeden, drugi z szablą”. Zapobiegł tym samym powtórce scenariusza spod Warny, gdzie polski król Władysław zginął na polu bitwy, sam jednak przypłacił to życiem. Przepełniony wdzięcznością Sobieski napisał później w liście do żony, że jest on „godzien przynajmniej, aby za duszę jego proszono tam P. Boga”. Pościg Turków prowadzony przez kilkanaście kilometrów zatrzymał się dopiero w obliczu nadciągających kirasjerów cesarskich. Książę Karol Lotaryński nie dotrzymał danego wcześniej słowa i przyszedł Sobieskiemu z pomocą. Kara Mehmed nie chciał na razie ryzykować starcia z całą armią sprzymierzonych i wycofał się w kierunku Parkan. Wysłał później tryumfalny raport do Kara Mustafy donosząc mu o wielkim zwycięstwie. Jedyna w życiu Sobieskiego gorycz porażki na polu bitwy Wbrew pozorom straty osobowe w armii polskiej nie były duże. Wynosiły one, nie licząc rannych, około 500 zabitych. Operacyjnie Turcy także nie zyskali wiele, gdyż nadal mieli w bliskiej perspektywie starcie z całą armią sprzymierzonych. Ważniejszy był jednak w tym wypadku aspekt moralny. Janusz Woliński, autor artykułu naukowego o bitwie pod Parkanami, słusznie uważa, że dla Sobieskiego świadomość klęski i ucieczki przed młodym i nieznanym dotąd paszą tureckim musiała być bardzo bolesna. Po przybyciu do obozu strasznie potłuczony król nie posiadał się z oburzenia na żołnierzy i oficerów. W liście do żony pisał, że wszyscy oni są „głupcy, niedbalcy, niepilni”. Nie ulega wątpliwości, że przeżywał on wtedy jedne z najcięższych chwil w swoim życiu. Niemniej sfrustrowani byli od niego pozostali uczestnicy tej bitwy. W wojsku pojawiły się na szeroką skalę, obecne już przed bitwą pod Parkanami, chęci natychmiastowego powrotu do Polski. Co gorsza, generałowie cesarscy z trudem ukrywali swoją radość z powodu porażki Sobieskiego. Król jednak nie załamał się, wykazując w tym momencie po raz kolejny olbrzymią siłę ducha. Zdołał przekonać swoje wojsko do kontynuowania dalszej walki, nie wątpiąc ani na chwilę w powodzenie całego przedsięwzięcia. Pragnął on natychmiastowego rewanżu i uderzenia na Turków jeszcze w nocy. Ta koncepcja została jednak odrzucona przez Karola Lotaryńskiego. Bitwa pod Parkanami – przygotowania do ostatecznej rozgrywki Armia turecka została tymczasem wzmocniona przez oddziały bejlerbeja Damaszku Abazy Sazy Husejna paszy, bejlerbeja Aleppo Kurd Bekir paszy oraz oddziały egipskie. Historycy różnią się w poglądach co do liczebności wojsk muzułmańskich dnia 9 października. Prawdopodobnie jednak liczyły one około 30 tysięcy żołnierzy. Sprzymierzeni dysponowali armią polską liczącą 16 tysięcy ludzi (6 tysięcy piechoty, 2 tysiące dragonii i 8 tysięcy jazdy) oraz wojskami cesarskimi w podobnej liczbie (7 tysięcy piechoty, 9 tysięcy kawalerii). Polacy i Austriacy dysponowali ponadto zdecydowanie większą od Turków liczbą dział. 8 października upłynął obydwu stronom na przygotowaniach do decydującej bitwy. Kara Mehmed otrzymał rozkaz zniszczenia armii sprzymierzonych. Postanowił on uszykować swoje oddziały pomiędzy wzgórzami a Parkanami, w kotlinie, bliżej prawego brzegu wpadającej do Dunaju rzeki Hron. Część jednostek miała kontrolować drogę na północ, skąd spodziewano się nadejścia posiłków w postaci Węgrów i Tatarów. Na lewym skrzydle wojsk tureckich znajdował się garnizon w Parkanach, obsadzony 1200 janczarami mającymi do dyspozycji działa. Szyk muzułmański rozciągał się na szerokości dochodzącej do 3 kilometrów. Prawym skrzydłem w sile 3 tysięcy jazdy dowodził sam Kara Mehmed, centrum – 8 tysięcy – bejlerbej Sylistrii Kara Mustafa, zaś lewym – 3 tysiące – bejlerbej Komarna Mehmed pasza. W pierwszym rzucie stanęło 8 tysięcy jazdy, zaś głęboko uszykowany odwód podzielony był na trzy grupy. Tymczasem Sobieski uszykował swoje jednostki na szerokości frontu około 5 kilometrów i głębokości około 0,5-0,8 kilometra. Lewym skrzydłem sprzymierzonych dowodził Stanisław Jabłonowski, jego ogólna liczebność wynosiła 7,5 tysiąca żołnierzy (głównie jazdy), wzmocnionych kilkoma działami. Silne centrum wypełniały oddziały cesarskie pod dowództwem ks. Karola. W jego środku znajdowały się regimenty piechoty z działami, otoczone z dwóch stron przez jazdę. Prawym skrzydłem dowodził Hieronim Lubomirski. W pierwszym rzucie znajdowały się tutaj chorągwie jazdy, a w drugim regimenty piechoty i dragonii. Za szykiem wojsk na pagórku planowano ustawić polską artylerię pod wodzą Marcina Kątskiego. Słodki rewanż 9 października rano Sobieski zapytany przez księcia o gotowość wojsk odparł: „W imię Boga, maszerujmy”. Na sygnał trzech wystrzałów działowych wojska rozpoczęły trwający do południa marsz ku Parkanom. Armia zatrzymała się w odległości około półtora kilometra od zamku. Gdy Kara Mehmed zauważył, że przeciwnik oczekuje jego natarcia, nie zwlekał i uderzył w centrum oraz na skrzydło Jabłonowskiego. Atak w to pierwsze miejsce został z łatwością odparty. Trudniejsza sytuacja była na lewym skrzydle, gdzie wywiązała się ostra walka. Pięć regimentów jazdy cesarskiej wykonało jednak atak w bok konnicy tureckiej, co spowodowało jej ucieczkę. Tymczasem Sobieski wydał prawemu skrzydłu rozkaz powolnego posuwania się do przodu ze złożonymi kopiami, co miało uniemożliwić Turkom zbyt wczesne spostrzeżenie tego manewru, którego celem było odcięcie im drogi odwrotu przez most na rzece. Działo się to w tym czasie, gdy zapadało już rozstrzygnięcie na lewym skrzydle. Kara Mehmed spostrzegł jednak ten podstęp i rozkazał odwodowi zabezpieczyć drogę do mostu. W trakcie wykonywania tego zadania wmieszały się w niego jednak uciekające oddziały, które wcześniej walczyły na lewym skrzydle. W szeregach tureckich nastąpiła panika. Kara Mehmed straciwszy głowę uciekł jako pierwszy, za nim do odwrotu rzuciła się cała armia muzułmańska. Pod celnym ogniem polskich dział i naciskiem stłoczonej masy ludzi most zawalił się - na drugi brzeg zdołało się przedostać zaledwie kilkuset żołnierzy Kara Mehmeda. Wzięta w kleszcze załoga Parkan została praktycznie w całości zniszczona. Między godziną 15:00 a 17:00 doszło do istnej rzezi pokonanych muzułmanów, usiłujących przepłynąć rzekę. Armia turecka w całości przestała istnieć. Konsekwencje bitwy Nie ulega wątpliwości, iż pod względem liczby poległych Turcy stracili więcej żołnierzy niż pod Wiedniem. Wspomniany na początku tego artykułu główny cel Jana III, czyli eliminacja żywej siły przeciwnika, został zatem osiągnięty. Zwycięstwo umożliwiło też sprzymierzonym późniejsze zdobycie Esztergomu, a także ofensywne operacje w następnych latach. Z pewnością wzrosło też morale samego Sobieskiego. Jest rzeczą oczywistą, że człowiek, któremu udało się wyjść z ciężkich tarapatów, staje się zdecydowanie pewniejszy siebie i mocniejszy psychicznie, bardziej też wierzy we własne możliwości. Prawdopodobnie właśnie to zwycięstwo zadecydowało o podjęciu przez Sobieskiego decyzji o dalszym udziale Rzeczypospolitej w wojnie przeciwko Turcji i o wejściu w skład „świętej ligi”. Nie można też jednak zapominać o porażce wojsk polskich w pierwszym dniu bitwy. Nie ulega wątpliwości, że największą odpowiedzialność ponosi tutaj dowódca straży przedniej Stefan Bidziński, który nie posłuchał rozkazu królewskiego. Sam Jan III nie był też jednak bez winy, gdyż niepotrzebnie pozwolił wojsku rozluźnić szyki. Popełnił zatem ten sam błąd, który zrobił Kara Mustafa pod Wiedniem. Niektórzy historycy (na przykład Mariusz Markiewicz) uważają, że pierwsza bitwa pod Parkanami była widoczną oznaką słabości staropolskiej sztuki wojennej. Jest to temat, któremu z powodzeniem mogłaby być poświęcona osobna rozprawa. Niewątpliwym faktem jest jednak to, że na następne większe zwycięstwo militarne (wyjąwszy walki z Tatarami) Rzeczypospolita musiała czekać aż do 1792 roku. Autorem tekstu Bitwa pod Parkanami 7-9 X 1683 r. – od widma klęski do wielkiego zwycięstwa jest Marek Groszkowski. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA Czytaj też:Bitwa pod Wiedniem. Wspaniała szarża husarii i wielkie zwycięstwo. Tylko czy było warto?
W niedzielę minister Wojciech Kolarski uczestniczył w Wiedniu w uroczystych obchodach 333. rocznicy odsieczy wiedeńskiej. Podczas uroczystości odczytał list Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy skierowany do organizatorów i uczestników obchodów 333. rocznicy odsieczy wiedeńskiej i 33. rocznicy wizyty Jana Pawła II na Kahlenbergu w Wiedniu.
Wojny z Turcją w końcu XVII wieku i odsiecz wiedeńska Przyczyny: - niepokoje wśród Kozaków, chcących stworzyć własne państwo - obawy Turcji przed polsko-moskiewskim sojuszem - osłabienie Polski po wojnach - poddanie się zwierzchnictwu sułtana przez Piotra Doroszenkę, hetmana kozackiego Przebieg: - wybór na króla Polski Michała Korybuta Wiśniowieckiego (1669-1673); nieudolne rządy króla - zdobycie Kamieńca Podolskiego przez Turków (1672) - układ w Buczaczu (oddanie Turcji części Ukrainy i płacenie haraczu) - zwycięska dla Polaków bitwa pod Chocimiem (1673, Jan Sobieski) - wybór Jana Sobieskiego na króla Polski (1674-1696) - nieudana próba sojuszu z Francją i sojusz Polski z Austrią - odsiecz wiedeńska: bitwa pod Wiedniem (1683) - odzyskanie ziem ukraińskich z rąk Turków dzięki pomocy Austrii (1699, pokój w Karłowicach) Ważne wydarzenie: Bitwa pod Wiedniem – 1683, wojska polsko-niemiecko-austriackie dowodzone przez Jana III Sobieskiego rozbiły armię turecką dowodzoną przez wezyra Kara Mustafę; zwycięstwo nie przyniosło Polakom politycznych korzyści, jednak uważano t zwycięstwo za ocalenie świata chrześcijańskiego przed Turkami Wyposażenie piechura tureckiego – janczara: - kindżał (nóż) - bukłak (pojemnik na wodę) - sinsir (szabla) - muszkiet Powyższy materiał został opracowany przez Przeczytanie i zapamiętanie tych informacji ułatwi Ci zdanie klasówki. Pamiętaj, korzystanie z naszych opracowań nie zastępuje Twoich obecności w szkole, korzystania z podręczników i rozwiązywania zadań domowych.
. 9 65 78 411 414 219 154 33
przyczyny i skutki odsieczy wiedeńskiej